W sztuce, w zależności od stosunku do przedstawionej rzeczywistości słowo „pejzaż” jest określeniem dość płynnym, używanym w odniesieniu do tematów w rzeczywistości zupełnie różnych. Artyści, których pociąga pejzaż, szukają własnej podmiotowości w przepływie istnienia. W przyrodzie odkrywają pewną odrębność i jedyność. Dla tego kręgu twórców charakterystyczna jest rehabilitacja fotografii realistycznej oraz klasycznej, odejście od emancypatorskich oczekiwań i zaprzeczenie słowom Nietschego, który ogłosił przewartościowanie wszystkich wartości. Zauważa się wewnętrzne pokrewieństwo między doktrynami wyobraźni twórczej i autonomii wyobraźni, a mitem alienacji artysty. Niektórych autorów fascynuje „tamta strona” rzeczywistości, ta inna, niewidzialna, ukryta, ta na pograniczu snu i jawy. Poprzez swoje fotografie delikatnie badają środowisko i indagują z nadzieją dotknięcia tego, co nieuchwytne. Podobnie jak Bolesławowi Prusowi czy Simone Weil dany jest im dar uwagi i przedziwnej pokory. Wrażliwi na tajemnicę, wobec której bezradne są słowa, smugami pewnych cieni czy paletami barw akcentują pewne symbole i zdarzenia. Dostrzegamy fotografię szukająca kontaktów z doświadczeniami otoczenia i sprawdzającą te doświadczenia w osobistym przeżyciu, rodzącą się z odruchu emocji albo myśli dyskursywnej. Artysta nasyca zjawiska emocjami i w ten sposób subiektywizuje świat, komponuje po swojemu jego kształty i barwy, wprowadza w obraz świata pierwiastek niespodzianki. Także, przy całym mistrzostwie wyobraźni twórców, mamy do czynienia z fotografią codziennego doświadczenia, związaną mocno z konkretem, osadzoną w powszedności, przez to obecną wszędzie. Intencja realistyczna przejawia się tutaj jako protest przeciw zabiegom kreacyjnym, przeciw fantazjotwórstwu. W innym miejscu artysta wykorzystuje obraz jako narzędzie ujawniania, obnażania ukrytych przeświadczeń i gustów. Do każdej z tych fotografii, tych swoistych wypowiedzi – w sensie medium, czyli koncepcji przekazu i jej realizacji – trudno cokolwiek dodać albo cokolwiek z nich ująć bez szkody dla czytelności i przesłania artysty. Sama bowiem struktura świata obrazów nawarstwia się w głąb, zdolna pomieścić, zamknąć w sobie wszystko niemal , co w psychice artystów szukało uzewnętrznienia, co jeszcze przed ujęciem myślowym, przed nazwaniem chciało się objawić jako kształt, barwa, gra bieli i czerni i nastrój. Do przedstawionych prac wszystkich autorów pasują słowa Juliana Przybosia: „przestrzeń wewnętrzno – zewnętrzna, przewrotna, utajona we krwioobiegu strona odległości”.
© Leszek Lesiczka krytyk sztuki, prezes Stowarzyszenia Pryzmat